Brak czasu na diete

Wstaje o 6:00 by zdążyć na busa. Rano mój żołądek jest scisniety i nie mam apetytu więc zazwyczaj nie jem nic . Do szkoły biorę bułkę lub drożdżowke. Wracam około 16 i jem obiad, robię shake białkowy a na kolacje jakiś omlet czasami.

Chciałem zacząć chodzić po szkole na park SW bo mam zaproszenie od grupy Skazani na Street Workout ale jaki w tym jest sens jak przed treningiem wiele godzin nic bym nie jadł a także jakieś dwie godziny po nim? Jak inni robią to ze maja pracę, szkole a jakoś csivzay, chodzą na siłownię, parki SW i nabierają tej masy mięśniowej? W wakacje miałem czas i mogłem w każdej chwili gdy chciałem cos zjeść a przyszła szkoła i waga natychmiast poleciała kilka kg w dół. Co ja mam niby zrobić? Jedzenie przygotowywane dzień wcześniej i zabierane w pudełkach raczej nie wchodzi w grę.

a czemu przygotowywanie posiłków w pudełka nie wchodzi w gre? ja inaczej nie miałbym co jeść xd. Możesz wziąść np serek wiejski, banana i chleb ze słonecznikiem lub shejka do wypicia.
Trzeba się trochę postarać żeby coś osiagnąć.
Dla pocieszenia to powiem że najważniejsze jest dzienne zapotrzebowanie kaloryczne.

Zainwestuj w blender i problem z głowy.
Dajesz szklankę płatków owsianych, orzechy, miód mleko, białko, oliwa czy co tam chcesz i wypijasz w 2 min ponad 1000 kcal.

Również polecam. Smacznie, szybko i kalorycznie

O 6.00 wstajesz i masz problem?? Proszę Cię - litości. Ja wstaję o 4 i robię wszystko po wstaniu, nie dość, że dla siebie to żona wstaje i ma wszystko gotowe.. Jedzenie w pudelkach to norma i niestety spowodowane dzisiejszymi czasami i nagonką na wszystko. Dodam jeszcze 4 letnia córka w domu i druga w drodze. Codziennie powrót o 15. Ale jest i czas na trening bieganie i trening w nogę. Wiesz gdzie leży problem?? U większości w tym, że pochłaniają im dużo czasu bzdety typu, telefon, komputer etc.. kolega Hruniak Ci dobrze napisał, żeby coś osiągnąć trzeba się trochę poświęcić.

zulco - mam nadzieję, że ciemne pieczywo

U mnie na śniadanje wpada, pół paczki kabanosów, serek wiejski, serek skyr, jogurt ze zwiększoną ilością białka o jakiś chlebek, śniadanie w 5 min i 1000 kcal załatwione a do tego 75g białka z samego rana, potem drugi posilek przed treningiem z 1000 kcal, i po treningu kolacja plus jakieś chipsy na podbicie węgli i mam świetnie zbilansowane posiłki i micha się zgadza.

Co do wstawania z rana i o braku czasu. Będąc w Norwegii wstawałem o 5 rano do pracy i brałem wszystkie nadgodziny, czasem siedziałem do 23 na budowie i do domu godzina drogi na piechote, wracałem robiłem trening, brałem prysznic, potem robiłem sobie jedzenie na cały następny dzień w pudełka i do lodówki. Oczywiście kolacje też jadłem, oraz śniadanie z rana jakaś jajecznica lub płatki z mlekiem i kawka. A byłem w stanie robić sobie tyle jedzenia i potem je zjadać że miałem ksywę tasiemiec.

Więc skończ się chłopcze użalać nad sobą bo wszystko się da tylko trzeba lepiej organizować swój czas.

Druga wersja śniadania to jajecznica z 7 jaj z jakimś mięskiem i cebulką, nabij z rana białko i kalorie a reszte dnia bedziesz miał z górki

Zastanówmy się jeszcze raz, w czym jest problem, czy faktycznie czas stanowi przeszkodę, czy zła dieta, która nie wystarcza do funkcjonowania. Podstawową wartością jest chęć i zachęcam Cię do przynajmniej zjedzenia tak jak kolega powyżej może zacytuje

koteł napisał: Zainwestuj w blender i problem z głowy.
Dajesz szklankę płatków owsianych, orzechy, miód mleko, białko, oliwa czy co tam chcesz i wypijasz w 2 min ponad 1000 kcal.

Co mogę dodać od siebie to sprawy organizacyjne typowy chceck list przed wyjściem zapisz wszystko, co masz do zrobienia i jazda. Jest takie powiedzenie, które u mnie się sprawdza "Co zapisane to w 50% zrealizowane " Odezwij sie na forum i napisz, czy pomogło